Stołówka

natomiast matt tylko pokręcił głową i skierował się do stołu szwedzkiego po jakieś kanapki, sałatki czy coś. frytki też wziął. bo każdy lubi frytki, a ja mam na nie ochotę i cheeseburgera bym zjadła, o ;x. martwił się o penelope, bo nie chciał żeby wpadła w anoreksję jak jego starsza siostra, o której mało kto wiedział bo siedziała na oddziale zamkniętym od paru lat karmiona przez rurkę, oo! tak więc matthew był na tym punkcie przewrażliwiony i łatwo z nim mieć nie będzie.

o, czisburgeeeery ;d
- chyba sam to wszystko zjesz - wzieła listek sałaty i gryzła po kęsku.

-chyba cię gnie - odpowiedział, podsuwając jej pod nos talerz z kanapkami z żółtym serem i pomidorem, o. widzisz jak on się o nią troszczy - zjesz to sama, albo będę zmuszony cię nakarmić.

spojrzała na niego jak na kretyna i wzięła mały kes jednej kanapki. i już chciało jej się żyga, fizycznie, nie psychicznie. bo jej żołądek odmawial posluszeństwa.

zachęcił ją spojrzeniem i może skinieniem głowy również i brzydko patrzył jej na rączki, ale musiał mieć pewność że zjadła. oczywiście nie brał pod uwagi tego iż penelope zmienia się w małą bulimiczkę, ale inteligentny z niego chłopiec, domyśli się po pewnym czasie.

- okej, okej - warknęła niezadowolona i ugryzła jeszcze raz. niedługo przejdzie do stanu, kiedy zacznie go nienawidzi za to, ze każe jej jeśc. będzie odbierac to jako robienie jej krzywdy. ;x

xd!
-grzeczna dziewczynka - zachęcał ją dalej, sam pochłaniając już drugiego bikmaka, powiedzmy że takowe egzystowały w stołówce jejl - zjedz jeszcze jedną kanapkę i dam ci spokój.

pomyślała sobie, że co jej szkodzi, jesli i tak wyrzyga? w każdym razie zabierała się do tej drugiej kiedy wstała i pobiegła do kibla. już nie wytrzymała fizycznie. biedna. chyba na prawdę potrzebuje szpitala. pamiętasz to: "po pewnym czasie akcja zawsze ląduje w szpitalu" xd

no bo zawsze xd
-kurwa - mruknął pod nosem i pobiegł za nią.

nie domknęła kabiny, nie zdązyła. hm, resztki kanapki nie były najapetyczniejsze.
teraz siedziała tak na kolanach i ryczała. nie wiedziała sama dlaczego.

a on wszystko słyszał, stojąc oparty o ścianę przed kabiną.
-penny? - zapytał niepewnie, bo nie wiedział czy życzy sobie żeby ktokolwiek oglądał ją zarzyganą. ja bym nie chciała. chociaż gdyby chodziło o mathiasa, który pali się do pomocy.. xd

xdd
wstała i spuściła wodę. nawet nie wyglądała tak obrzydliwie, jesli mówimy o stoczonej penelopce.
- już okej - niee, wcale nie płakała. w sumie mi jej żal.

-chodź tu - uchylił drzwi i przyciągnął ją do siebie za rękę. gładził ją po głowie i chyba coś szeptał. ha! o leczeniu xd.

- przecież nie jestem chora. - powiedziała podenerwowana. - to tylko zatrucie.
powiedziała absolutnie pewna swoich słów.

-okej - kiwnął głową, i zmusił ją żeby spojrzała mu prosto w oczy - powtórz to.

- to tylko... zatrucie. - powiedziała nieco mniej pewnie. ale wierzyła ze to zatrucie. chyba wolała tak myśle, niż dopuści do siebie mysl że jest za chuda.

-dobrze wiesz, że to nie jest zatrucie - powiedział omatko rzeczowo i odgarnął włosy z jej twarzy - cała się trzęsiesz.

- bo wymiotowałam - powiedziała zanosząc się płaczem. prawdę mówiąc to już całkowicie wysiadła psychicznie. połozyła mu głowę na ramieniu, chociaż wcale nie nienawidziła go mniej niż tamtego wieczoru.

ale skąd on miał o tym wiedzieć? ;3
zamiast tego kołysał ją lekko i zapewniając że będziedobrze, gładził po głowie.

- nienawidzę cię kochac. - powiedziała w końcu cicho i dmuchała mu w szyję. - jestem dziwna.

-faktycznie, jesteś - przyznał, bo niby czemu miałby się z nią sprzeczać - ale dlaczego nienawidzisz, penn. przepraszam za wtedy, nie wiem co mnie napadło.

- bo.. - zaczęła - kosztowałes mnie wiele godzin układania włosów i dobierania włosów. - nie wiedziała sama do czego zmierza - bycie taką jak teraz jest o wiele łatwiejsze.

-ale co ty mówisz? - dla mnie zawsze jesteś idealna - powtórzył wcześniejszą kwestię, dotykając jej policzka - szczególnie rano w moich bokserkach i koszulce z rozczochranymi włosami.

jakie to słodziachne <33
- a nie bez niczego? - zaśmiała się, chyba było jej nieco lepiej. wspieła się na palce bo przecież nie miała tych okropnych butów ;d i pocałowała go lekko. o <3

-nie przeczę że bez niczego też, ale znacznie bardziej w czymś. jesteś wtedy bardziej wygadana - pstryknął ją w nos - głuptas.