nr 222 (lola & penelope).

weszli, chyba mieli szczęście bo lola albo sprytnie sie ukryła albo na prawde jej nie było.

obstawiam, że się ukryła.
zamknął za nimi drzwi i rozejrzał się po pokoju. podciągnął spodnie.

- dlaczego my nigdy ze sobą nie spaliśmy? - oj, to było.. mocne! ale właśnie taka myśl przyszła jej do głowy, bo przecież wiele razy mieli okazję.

-bo zawsze znajdywałaś jakiś powód na 'nie' - odpowiedział spokojnie i przechadzał się po pokoju z rękami w tylnych kieszeniach spodni. miał na sobie bokserki w błękitne słonie!

- jesteś za to zły? - połozyła mu dłonie na piersi i podniosła głowę żeby patrzec na jego twarz. zagryzła delikatnie wargę, bo autentycznie bała się, że był zły o to. najsmieszniejsze było to, ze wcale nie postrzegała tego tak jak on.

-nie - mruknął, chociaż właściwie miał jej to za złe, bo rozmyślała się w nieciekawych dla niego momentach, rozumiesz. objał ją w talii i pocałował w szyję.

- to dobrze - czasami za duzo mówiła. smyrała go po plecach czasami lekko podważając (?) jego koszulę w paski. ładnie pachniał, david beckham jak zgadywała. bo te perfumy świetne są! sama miała na sobie granatową sukienkę do połowy uda, taką dzianinową, dosyc obcisłą.

wodził więc dłońmi po jej krągłościach zarysowanych przez sukienkę i mruczał zadowolony z jej dotyku. wtulił głowę w jej włosy i poruszył nią na boki, wiesz. lubił jej szampon, dobrze że go nie zmieniła.
-nie rozmyślaj się tym razem, bo zwariuję.

odwróciła wzrok, bo nie wiedziała czy on wie żebyła dziewicą. raczej nie wiedział, zresztą to było mało prawdopodobne żeby ona była dziewicą, a jeszcze mniej zeby się tym chwaliła.
w końcu nie odpowiedziała mu nic, tylko wsunęła mu ręce za koszulę, tak, że teraz wodziła mu rękoma po plecach.

odebrał to jako potwierdzenie chęci uprawiania z nim gorącego seksu tu i teraz, więc nachylił się i pocałował ją namiętnie prosto w usta, bo krzywo nie byłoby już tak namiętnie i podwinął jej sukienkę, która teraz zrolowała się w talii, odsłaniając koronkowe majtki. stringi?

nie nie, ona nosi tylko figi!
Rozpięła dwa górne guziki jego koszuli i całowała delikatnie jego tors. Była prawie pewna, że to ię stanie dziś. Szkoda, ze prawie, bo to robi wielką różnicę.

czyli pewnie się nie stanie. wydedukował to po jej szybkim oddechu na swoim obojczyku. objął ją mocniej i przyciągnął do siebie, całując w kość policzkową. pogłaskał ją nawet po głowie, dla dodania otuchy.
-nie musimy.. - chciał.

- ale chcę. - powiedziała cicho. nie miała problemów z nagością, nosiła idealne 36 zaokraglone tam, gdzie trzeba. pozbyła się sukienki, stanik miała od kompletu. jak zawsze. pociągnęła go na łóżko, spore, specjalnie dla niej przywiezione. bo ona musiała miec to, co najlepsze.

uniósł brwi, nieco zdziwiony, ale szybko się pozbierał do kupy i wciągnął penelope na siebie, całując po szyi i obojczykach, bo na forach grają sami fetyszyści obojczyków.

bo obojczyki są fajne!
ej, on jest za bardzo ubrany xd szepnęła mu do uszka, ze jest bardzo seksowny i te sprawy ;d i pozbyła się jego koszuli siedząc na wysokości jego bioder.

klęczał na łóżku, próbując odpiąć pasek bossa. chyba się zepsuł, xd.

chyba tak.
ale ona znała ten pasek aż za dobrze, już sie wprawiła. najgorsze będzie zaraz ;d
zachciało jej się śmiac jak zobaczyła te jego bokserki, ale z trudem sie powstrzymała ;d

-nie śmiej się - nachylił się i ugryzł ją w wargę, przy okazji zsuwając spodnie już całkowicie, odrzucił je na podłogę, a mi zdrętwiała noga.

zawibrzył jej telefon w torebce, usłyszała to ale zignorowała. a miała małą obsesję smsów ;d
zabrała się za zdejmowanie mu tych bokserek, ale jednak zostały opierając sie na biodrach tam gdzie były. a ona usiadła na tym łóżku i się popłakała biedna! xdddd

przewrócił oczami, ale na pewno tego nie widziała i usiadł obok, obejmując ją ramieniem
-no ale nie płacz, pen.

pomyslała sobie, ze coś z nią nie tak. chyba żadna dziewczyna nie odmówiła mu tyle razy. aż w końcu stwierdziła, ze chyba musi mu powiedziec.
- matt, ja.. byłbyś pierwszy - w końcu z siebie wykrztusiła i zaniosła sie efektownie płaczem ;d i położyła mu głowe na ramieniu bo jakoś jej samotnie by było inaczej.

zagwizdał, co było jego pierwszą typowo męską reakcją, potem jednak pocałował ją w czoło i dyplomatycznie powiedział, że nie muszą się śpieszyć. nie muszą? od kiedy mówi o nich w ten sposób?

zakonotowała że przeszedł na liczbę mnogą a nawet uśmiechnęła się blado. odczuła potrzebę porozmawiania z nim o tym. oj, ryzykowne?
- cos jest ze mną chyba nie tak. - nie ma to jak zali się chłopakowi któremu setny raz powiedziałaś: "sorry, seksu nie bedzie" ;d bo przecież on moze tak właśnie myslec, ludzie, jakaś paranoiczka. a do tego ma osiemnaście lat i jeszcze się nie pieprzyła. niezyciowa po prostu. i taki film sie jej w głowie odtwarzał.

-hm - zaczął, żeby cokolwiek odpowiedzieć. właściwie odchrząknął, bo nie czuł się dobrze w roli psychologa swojej niedoszłej dziewczyny, którą próbuje przelecieć już szósty raz. co on teraz powie noahowi? że znowu jej się odzidziało? zostanie ochrzczony mianem nieudacznika bez pały. wyprostował się jak struna i rozejrzał po pokoju. a co jeśli plotkara jakimś cudem się o tym dowie? jego kariera skończy się zanim się zaczęła! westchnął i pogładził ją po ramieniu - może wolisz kobiety? xddddddddd