Las - Krater

Obniżenie terenu w lesie dosyć spory kawałek od Kampusu. Na tyle daleko, żeby nie wiedzieli o nim nauczyciele i dziekan. Miejsce wszystkich plenerowych imprez

Siedział na jakimś większym kamieniu i jarał trawę pogwizdujac na bliżej nieokreślonego ptaka siedzącego na gałezi nad nim. A wygladał całkiem przystojnie. Miał granatową polówkę i spodnie, które prawie spadły mu z tyłka ukazując bokserki w tygrysy.

przyszła i lejton, powiedzmy się dotlenić, bo zmęczona dalej była, ale już dłużej nie mogła spać. ona w piżamce przyszła i w ogóle nie krępowała się, śmiała dziewczyna była. podeszła do adasia:
- wiesz, że to niezdrowe.- wzięła mu trawkę i sama zaczęła jarać, fe ;x

a darren szedł, paląc zmaltretowanego camela i potarganych włosach. kopnął białym konwersem zdechłego gołębia. nie, to jednak był kamień. zgasił resztkę papierosa o jakieś drzewa, zauważając w oddali lejton. i adasia.

- darren, ty też?- spytała, unosząc brew i jednym ruchem pozbyła się jego wspomagacza i sama zapaliła, podobno się nie miesza, ale lejton zupełnie to nie obchodzi.- wygląda na to, że będę musiała konfiskować wszystko, co się da.- na powitanie dała mu całusa w policzek (?)

- ale o co chodzi lejton? - zapytał zmieszany, drapiąc się po karku i patrząc na nią 'spode łba'. aż się chłopaczkowi koszulka podwinęła.

- prawdopodobnie zaniedługo mi za to podziękujesz.- mruknęła i zaczęła przyglądać się jego koszulce, a raczej kaloryferkowi, który pięknie mu się tam budował.- em, co u ciebie, darren?- spytała, zaciągając się.

- w sensie, że niby umrę na raka płuc, śledziony i wątroby? i po drodze jąder? możliwe. - zastanowił się, a po chwili uroczo uśmiechnął. - ukradła mi ostatnio lufkę. - dodał z wyrzutem, siadając na jakimś konarze. albo kamieniu, jak wolisz. i posadził sobie lejton na kolanach! a miał być taki nieśmiały.

zaśmiała się pod nosem i zrobiła malinkę na szyjce biednego, bardzo śmiałego darrenka, xd
- ażebyś wiedział, szkoda by cię było.- powiedziała, ale wcale nie wierzyła w to, co mówi. na coś umrzeć trzeba, ale wstydziła się jedynie przyznać, że jej się już skończyły i akurat lubi te, co pali darren.- palenie zabija.- chuhnęła dymem w jego stronę.

- alkoholizm i seksoholizm też. nie jesteś za mądra? - dmuchnął jej w grzywkę, którą, na pewno, xd, posiadała. - i ukradłaś mi zippo.

- mówi się trudno, a kocha się dalej - uśmiechnęła się zalotnie do niego i zaczęła ściągać z niego koszulę, bo przecież jakoś miał, a niewiasta lejton tylko piżamkę i zimno jej się robiło, więc zdjęła jego koszulę, żeby się tym owinąć.

/ za jakieś pięć minut idę się kąpać, wrócę za pół godziny, więc możemy to dograć, albo wieczorem xd

/ oke oke, ja się na razie nigdzie nie wybieram ;x

- hm, jasne, nie krępuj się. - powiedział, zostając w takim wypadku w białym tshircie. - zanim zaczniesz ściągać mi spodnie to mnie uprzedź. - zakpił.

- a mogę?- spytała, przygryzając dolną wargę.

- raczej nie. - odpowiedział, kładąc dłoń na jej kościstym kolanie. - ej, kiedyś spałaś w rozciągniętym dresie. - bystrze zauważył, bo obecna pidżamka lejtonowej była całkiem, całkiem skąpa.

obróciła się do niego przodem.
- może, nie wiem.- zaśmiała się, a jej piżamka rzeczywiście była dość skąpa, ubiera się wyzywająco, dlateczego piżamka niby miałaby być inna? zagasiła papierosa i rzuciła niechcąco w główkę adasia, ona nie zauważyła tego, bo przytuliła (?) się do chłopaka, żeby jeszcze cieplej jej było. noi zaczęła wymieniać z nimy śliny.

- ej ej, lejton. - odepchnął ją nieco, bo średnio odpowiadał mu fakt, że lejton wtyka mu język do gardła. poza tym darren jest inny niż zwykły moje męskie tyłki bywać i muszę się tego trzymać, xd.

- o co chodzi?- spytała, nie bardzo rozumując, co chce przekazać jej chłopak, nie bardzo rozumiała też stylu bycia darrenka, może jeszcze nie stracił cnoty? bo za każdym razem, kiedy chciała go pocałować, on się wykręcał.
- może nie jestem w twoim typie?

miło, że nie wzięłaś tego do siebie, bo bywają cieżkie przypadki co strasznie to przeżywają i nie mogą spać po nocach z odrzucenia ;3
- yy, to nie tak . - wymamrotał zakłopotany, jedną dłonią drapiąc się za lewym uchem, a drugą przytrzymując lejton.
miał jej tak po prostu powiedzieć, że jest łatwa?
cnie.

tak, dobrze, że ja do takich typków nie należę.
- darren, powiesz mi jak jest?- spytała unosząc lewą brew do góry. nie za bardzo wiedziała, o co chodzi chłopakowi, przecież znają się dość długo, a ona wcale nie jest taka łatwa, no może trochę.- no mów przecież.

- uważam, że na ciebie, lejton, nie zasługuję. - swoją wypowiedź zakończył teatralnym westchnieniem i spuszczeniem głowy.
cóż, podziwiał siebie, że tak szybko wymyślił jakąś racjonalną (w miarę) wymówkę.
miał nadzieję, iż ją to rozczuli. w końcu trochę ją znał?

no nieważne, ona chciała dokładniej odpowiedzi, ale dobrze zauważyła, że chłopak coś kręci, no trudno. napraszać mu się nie ma zamiaru.
- okej, darren. nie chcesz, nie mów. ja już muszę spadać, nieważne, cześć.- powiedziała wymijająco, rzuciła mu koszulę na głowę i machnęła w powietrzu, nie była zła, może trochę zdezorientowana?

zwinął koszulę i niedługo po niej, polazł gdzieś.

Siedziała sama nie wiedząc czemu w kraterze na jednym z niewielkich głazów ubrana w czarną bluzę adasia i również czarne rurki. Nie adasia. Swoje. W drżącej dłoni trzymała jeszcze niezapalonego papierosa, a na nosie nadal miała za duże okulary. Pieprzone szkła przepadły jak kamień w wodę.

szedł powoli w stronę krateru niemal z namaszczeniem zaciągając się swoim ostatnim camelem. rano będzie musiał udać się do sklepu, albo ograbić adama z fajek.

Zaczęła nucić pod nosem jakąś liryczną pieśń. Spoglądała z przerażeniem na zbliżającą sie męską sylwetkę. Uspokoiła się jednak czując zapach znajomych perfum. Kichnęła.