Ciemnia

Jesteś zapalonym fotografem, czy wylądowałeś tu na spotkaniu ze swoją zdobyczą?

Wywoł7ywał zdjęcia do artykułu na dziennikarstwo. i maił szczera nadzieję, ze chociaż tu nikt go nie znajdzie. czasami żałował, ze nie pozostał tym pryszczatym noahem z którego wszyscy się śmiali. przynajmniej ta suka by o nim nie pisała.

weszła do ciemni i zamknąwszy drzwi, oparła się o nie plecami. przez cały dzień przemykała się korytarzami starając się nie wpaść ani na noaha, ani tym bardziej anthonego. można powiedzieć, że przedstawiała typowy obraz nędzy i rozpaczy, ale wybaczcie jej to przy tak beznadziejnym samopoczuciu.

nie obrócił się, bo był bardzo skupiony na czwórce dzieciaków jedzacych lody w jeziorku. Bardzo mu sie toi zdjęcie podobało, i swoją drogą nieco koiło myśli i seksie żorżi z antkiem.

zauważyła, że niestety nie jest w ciemni sama i dla świętego spokoju przeprosiła (łamiącym się głosem), jeśli otwierając drzwi prześwietliła jakieś zdjęcie, po czym skierowała się w najodleglejszy kąt i przysiadła na stołku, opierając czoło na rękach. hm, wiesz jak?

wiem!
- cześc - powiedział chłodno i powiesił wywołane zdjęcie do schnięcia. "dziwko" - dodał w myślach.

zadrżała, słysząc głos noaha, ale nie podeszła do niego ani nic z tych rzeczy. postanowiła nie dawać mu tej satysfakcji, którą czerpałby z oglądania jej w takim stanie.
-cześć - odpowiedziała ciszej niż cicho.

- spałaś z anthonym, no no, swietny wybór na pierwszy raz. - kontynuował wysławianie się bardzo chłodnym głosem. w tym momencie zdjął zdjęcie ze sznurka i podstawił pod czerwoną żarówkę.

-nie spałam - odpowiedziała automatycznie, nie zastanawiając się nad tym co właściwie mówi. założyła nogę na nogę i zmusiła się do spojrzenia w kierunku noaha. oświetlony czerwonym światłem wyglądał nieco psychodelicznie.

- ach, to sie teraz inaczej fachowo nazywa... pieprzyłaś się z nim. zapomniałaś już że bezgranicznie ufamy ciotce plotkarze? nawet już nie próbuj.

nic nie odpowiedziała. bo niby co? wstała i powoli, lekko przygarbiona skierowała się do drzwi. poszuka innego ustronnego miejsca gdzie będzie mogła się zaszyć i w spokoju pożreć całe opakowanie prozacu. niech żyje wolność, wolność i swoboda. wcale tego dzisiaj nie śpiewałam. oh.

- tak, uciekasz. to typowe dla ciebie. tylko udajesz pieprziną zdzirę a jesteś tchórzem. nie umiesz niczemu stawic czoła. nie bede cię zatrzymywał.

-odpuść sobie, noah - praktycznie jęknęła i zatrzymała się przed drzwiami - gdybyś nie.. gdybyś ty i zurie.. - zacisnęła powieki, bo właściwie wczorajszy widok, do którego dopisała sobie ognisty seks, co zresztą potwierdziła plotkara ciągle napełniał jej oczy łzami. swoją drogą cholernie ją już piekły i zapewnie były czerwone jak jej baletki.

- to co? zakochałabyś się w smierdzącym noahu? niestety już dawno przestałem byc kozłem ofiarnym, wiesz? nie bedę czekał aż niezdecydowana georgie przybiegnie z płaczem? mam nadzieję, że antony był odpowiedni, chociaż takie rżnięcie jakie on ci zgotował to cóż.. chyba nie mogłaś gorzej trafic, życzliwa rada.
to było podłe.

było i trafiło do georgie aż za dobrze. właściwie to nie miała w tym momencie zbyt wielkiego pola manewru. wybiegła z ciemni, zapewne niszcząc zdjęcia noaha wpuszczając do środka światło.